Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odwołani kierownicy ARiMR wygrywają w sądach

Redakcja
Jacek Kurowski, który pracował w wieluńskiej ARiMR 14 lat, wywalczył w sądzie pierwszej instancji trzykrotność kierowniczego wynagrodzenia
Jacek Kurowski, który pracował w wieluńskiej ARiMR 14 lat, wywalczył w sądzie pierwszej instancji trzykrotność kierowniczego wynagrodzenia Zbyszek Rybczyński
Odwołani kierownicy biur powiatowych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wygrywają w sądach pracy. Były szef wieluńskiej ARiMR wywalczył odszkodowanie wielkości trzech pensji

Pozwy do sądów pracy złożyli ci spośród odwołanych kierowników biur Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, którzy pełnią mandaty radnych. W ostatnim czasie sprawy przeciwko ARiMR wygrali w pierwszej instancji kolejni z nich - Jacek Kurowski i Andrzej Żóraw, byli szefowie placówek w Wieluniu i Wieruszowie. Udowodnili, że zostali zwolnieni z naruszeniem procedur. Prawo zapewnia radnym specjalną ochronę pracowniczą. Jeśli chce się zwolnić samorządowca, należy najpierw wystąpić o zajęcie w tej sprawie stanowiska przez radę gminy czy powiatu. Władze ARiMR nie zadały sobie trudu wysłania wniosków.

- Dlatego sąd orzekł, że zostałem odwołany z rażącym naruszeniem prawa - mówi Jacek Kurowski, były szef wieluńskiej ARiMR, któremu sąd przyznał odszkodowanie w wysokości trzech pensji. - Czy jestem zadowolony z wyroku? Mam satysfakcję, że prawo zwyciężyło, jednak wciąż trudno mi się pogodzić z tym, w jaki sposób zostałem potraktowany. Po tylu latach pracy dla ARiMR nie dokonano nawet oceny mojego dorobku, tylko pokazano mi drzwi.

Jacek Kurowski pracował w Agencji od 2002 r. Wspinał się po urzędniczych szczeblach, by w 2010 r. objąć funkcję kierownika biura. - Nikt mnie w teczce nie przywiózł. Władza się zmienia, kierownikiem się bywa, ale nie rozumiem, dlaczego nie mogłem dalej pracować w ARiMR na innym stanowisku. Nie wiem, jakimi kryteriami się kierowano przy rozpatrywaniu podań - mówi Kurowski. Funkcję radnego powiatu wieluńskiego sprawuje z ramienia PSL, członkiem partii jest od kilkunastu lat. Jednak w wieluńskim biurze posady zachowało kilka osób, które są związane z ludowcami.

Do zwolnień ponad 300 kierowników w biurach powiatowych ARiMR doszło na początku lutego br. W Łodzi odwołania wręczał świeżo obsadzony w fotelu dyrektora Oddziału Regionalnego ARiMR Paweł Jegier (były wiceprezydent Zduńskiej Woli). Spośród 21 odwołanych szefów placówek w Łódzkiem tylko nielicznym zaproponowano inne stanowisko pracy. Z naszych ustaleń wynika, że na razie pozwy do sądu pracy złożyło nie więcej niż dziesięć osób.

W nowym rozdaniu nowymi kierownikami zostali w większości ludzie związani z PiS. Na przykład w Pajęcznie stanowisko objęła Marta Kołodziej, która niedługo po nominacji objęła w radzie powiatu mandat złożony przez Karola Młynarczyka, awansowanego na wicewojewodę łódzkiego.

Odwołani kierownicy placówek ARiMR w Wieluniu i Wieruszowie liczą się z tym, że ich były pracodawca może złożyć apelację od decyzji wieluńskiego sądu. Wiedzą bowiem, że miało to miejsce w przypadku ich kolegów z innych miast, którzy również wygrali w pierwszej instancji. Nieoficjalnie wiemy, że w sądach przedstawiciele Agencji podnoszą argument, że skoro kierownicy nie byli zatrudnieni na umowę o pracę, tylko na mocy powołania, to w każdej chwili można ich odwołać. Z tego faktu ma płynąć wniosek, że pracodawca nie musi występować o opinię do macierzystego samorządu.

- W mojej sprawie dyrektor stwierdził też, że nie wiedział, że jestem radnym. Sąd odbił piłeczkę, bo w teczce osobowej były na to dokumenty - mówi Jacek Kurowski. - Miał też zeznawać szef centrali ARiMR. Przesłano dokumenty do Warszawy, ale i tak nic to nie dało, bo prezes nie stawił się w sądzie. W mojej ocenie była to celowa gra na zwłokę - dodaje.

Zwolnienia objęły głównie osoby na kierowniczych stanowiskach. W agendach rolniczych pracują jednak dziesiątki samorządowców na szeregowych stanowiskach. Nazwiska wszystkich ujawnił niedawno minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Jurgiel. Było to efektem interpelacji posła Stanisława Tyszki, który zwrócił się do ministra „o przedstawienie personalnych powiązań władzy samorządowej z agencjami rolniczymi podlegającymi władzy centralnej”.

Z list upublicznionych przez ministra wynika, że w placówkach Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w woj. łódzkim pracuje 28 osób (w całym kraju - 268), które jednocześnie piastują mandat radnego. Z tego dziewięć jest kierownikami biur powiatowych ARiMR (Zduńska Wola, Zgierz, Sieradz, Pabianice, Kutno, Łódź-Wschód, Pajęczno, Brzeziny, Opoczno). Do tego należy doliczyć pracującego w centrali Agencji Pawła Piętę z Łowicza. W Łódzkiem nie ma natomiast osób łączących pracę w ARiMR z zatrudnieniem w jednostce samorządu terytorialnego.

Kilkukrotnie mniej samorządowców pracuje w Agencji Nieruchomości Rolnych i Agencji Rynku Rolnego. W łódzkich oddziałach terenowych nie ma ani jednej takiej osoby.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wieruszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto