Aby pozostać w grze o pierwsze lub drugie miejsce w tabeli, czyli premiowane bezpośrednim awansem do PKOEkstraklasy, drużyna trenera Ireneusza Mamrota musi, po prostu musi, zgarnąć całą pulę. Fani zespołu z alei Unii 2 mają jednak obawy, czy tak się stanie, bo drużyna gra ostatnio słabo i gubi punkty. Szkoleniowiec łodzian podchodzi do tego meczu z optymizmem i miejmy nadzieję, że nie jest to jedynie optymizm urzędowy. - W trzech z czterech z ostatnich meczów ligowych nie straciliśmy gola - mówił trener łodzian. - To musi cieszyć, bo moim założeniem jako trenera jest, żeby cały zespół bronił w sposób jaki ja nakreślę. Staramy się zrobić wszystko, aby przeciwnik miał jak najmniej okazji bramkowych i to nam się udaje. Są tacy, co mówią, że w Nowym Sączu straciliśmy dwa gole. Oglądałem ten mecz kilka razy i twierdzę, że jako zespół nie popełniliśmy za dużo błędów w defensywie. Tak naprawdę Sandecja nie stworzyła nawet dwóch sytuacji. Jeden gol padł po fenomenalnym uderzeniu z dystansu, a drugi z rzutu karnego. Jeśli chodzi o starcie z Resovią, to jest zupełnie inna specyfika tego meczu. To dlatego, że wiosną co tydzień grają na swoim boisku i są bardziej do niego przystosowani. Dlatego też trzeba być inaczej przygotowanym. To będzie zupełnie inny mecz, niż te które graliśmy dotychczas.
Chciałbym też podkreślić, że coraz mocniej pracujemy nad grą ofensywną i było to widać choćby w meczu z Bełchatowem. Musimy być jednak bardziej dokładni na etapie finalizacji akcji. Gdzieś w tym momencie ucieka nam koncentracja.
Trener łodzian porównał Resovię do Sandecji. - Obie drużyny wiosną dobrze punktują - mówił. - Mają swój specyficzny styl gry. Ich mocnym punktem są stałe fragmenty. Dysponują piłkarzami z dobrymi warunkami fizycznymi. Atutem gospodarzy jest boisko, na którym grają wiosną co tydzień. Mówię to nie po to, żeby szukać usprawiedliwienia.
Jeśli chodzi o sprawy kadrowe, to wszystko wskazuje, że będą grać Ricarinho oraz Łukasz Sekulski. Ten drugi miał złamany nos i zapewne wyjdzie na boisko w masce. - Niestety wypadł ze składu jeden z zawodników, ale nie podam jego nazwiska żeby nic nie ułatwiać przeciwnikowi - mówi Ireneusz Mamrot. - Podczas zajęć doznał silnego stłuczenia nogi. Wprawdzie nie jest to groźna kontuzja, ale nie pojechał z nami do Rzeszowa.ą
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?