Jak wynika z ustaleń wieruszowskiej policji, 2,5 -latka bawiła się ze swoim 4-letnim bratem. Dzieci weszły na przyczepę, z której ich dziadek zładowywał skoszone zboże przy użyciu elektrycznego podajnika ze ślimakiem. Dziewczynka włożyła do pracującej maszyny lewą rękę, straciła ją do wysokości ramienia. Śmigłowiec ratowniczy zabrał poszkodowane dziecko do szpitala w Łodzi. Na szczęście życiu dziewczynki nie zagraża niebezpieczeństwo.
Do wypadku doszło w niedzielę (24 lipca) ok. godz. 13. Ojciec dzieci w tym czasie naprawiał kombajn zbożowy, matka poszła do lasu zbierać jagody. Dziadek powiedział policjantom, że nie wiedział, że dzieci znajdują się na przyczepie.
- Sam miał wtedy przebywać na zewnątrz przy włączniku urządzenia. Ojciec dzieci twierdził, że wiedział, że dzieci pobiegły do stodoły, jednak sam w tym czasie tam nie poszedł - przytacza zeznania st. asp. Radosław Szkudlarek, rzecznik policji w Wieruszowie.
W ocenie policji jest mało prawdopodobne, żeby dzieci dostały się samodzielnie w pobliże maszyny.
Mundurowi apelują o należytą opiekę nad dziećmi podczas prac żniwnych. Najmłodsi szczególnie nie powinni przebywać w pobliżu maszyn i urządzeń rolniczych. Dzieci nie są świadome zagrożeń, jakie się z tym wiążą, a ich zachowania są nieprzewidywalne.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?